VII Dzień Papieski i więźniowie
VII Dzień Papieski pod hasłem “Jan Pawełł II obrońca godności człowieka” – w Bydgoszczy był obchodzony w dniu 14 października br w Hali “Łuczniczka” z udziałem więźniów – pod opieką Stowarzyszenia Ewangelicznej Pomocy Więźniom “Bractwo Więzienne”…
W kuluarach organizacje pozarządowe, niosące pomoc ludziom których godnosć została zachwiana, eksponowały na stoiskach swoją działalność w formie ulotek jak również sesji plakatowej. Na stoisku “Bractwa Więziennego” znalazły się także kolejne “Przewodniki Katolickie”, w których systematycznie opisywana jest, przez red.Adama Gajewskiego, działalność tego stowarzyszenia na rzecz więźniów.Nie zabrakło wystawy prac więźniów. Tym razem była to artystyczna papeteria w wykonaniu Tomasza z Koronowa, która przykuwała uwagę zwiedzających. Nieustannie były sprzedawane “kremówki”. Po przemówieniu Jego Ekscelencji Biskupa Jana Tyrawy, Prezydenta Bydgoszczy Konstantego Dombrowicza oraz świadectwie Diakonii Życia, na scenie znaleźli się więźniowie-recydywiści z grupy modlitewnej ARKA OZ AŚ w Bydgoszczy, którzy wraz wolotariuszami poprowadzili “dziesiątkę różańca”. Po modlitwie wystąpił zespół pop – gospelowy Quadrans. Szczególnym akcentem tego wyjatkowego wieczoru było świadectwo nawrócenia więźnia Grzegorza Kacprzaka, który w świetle reflektorów stanął na scenie i okazując skruchę publicznie przeprosił wszystkich, których skrzywdził, na których napadał tylko dlatego, że mieli pieniądze. Teraz po prawie 20 latach życia za kratami podzielił się refleksjami jak odzyskiwał utraconą godność przez powrót do modlitwy, przez powrót do Boga. Występ Ewy Bem, a przede wszystkim, wspólnie zaśpiewana Barka i Apel Jasnogórski były dopełnieniem przeżyć i refleksji wieczoru pamięci Jana Pawła II – obrońcy godności człowieka.
Świadectwo Grzegorza…
Obecnie przebywam w Zakładzie Karnym , gdzie odbywam karę pozbawienia wolności za czyny, których dopuściłem się wiele lat temu. W swoim liście chciałbym podzielić się wszystkim tym, co zrobiłem w swym życiu złego, tym co doprowadziło mnie do tego, że znalazłem się w takim miejscu. Pragnę podzielić się tym jakim człowiekiem byłem i jakim jestem dzisiaj…
0tóż:
Urodziłem się w małej miejscowości niedaleko Włocławka, w katolickiej rodzinie. Miałem sześcioro rodzeństwa, dwie siostry i czterech braci. Byłem najmłodszym dzieckiem w rodzinie. W wieku 10 lat zostałem ministrantem w naszym małym kościółku. Ukończyłem kurs lektora i służyłem do Mszy Świętej, czytając Słowo Boże. Po ukończeniu Szkoły Podstawowej w mojej miejscowości zacząłem dojeżdżać do Szkoły Zawodowej we Włocławku. Poznałem tam wielu kolegów i wiele koleżanek, z którymi miałem dobry kontakt. Jako chłopak z prowincji chciałem zaimponować swoim nowym znajomym ale na sponsorowanie i zabawę często brakowało pieniędzy. Trzeba było więc coś wymyślić, żeby łatwo i szybko zdobyć parę złotych. Wtedy właśnie wszystko się zaczęło od drobnych kradzieży – po napady i rozboje. Wszystko po to aby szybko „zarobić” pieniądze na zabawę i modne ciuchy. Wtedy przerwałem Szkołę Zawodową. Zapomniałem o Bogu i szczerej modlitwie. Już nie modliłem się z pragnienia serca, tylko czasami z przyzwyczajenia. Wypowiadałem słowa modlitwy ustami , ale moje myśli wtedy były przy sprawach codziennych, przy kolegach i niektórych wydarzeniach. W końcu w ogóle zapomniałem o modlitwie. Pogrążałem się w swym grzechu coraz bardziej, aż znalazłem się w Zakładzie Karnym. Do dziś z małymi przerwami jako recydywista przebywam w tym miejscu ponad 20 lat. W tym czasie odeszło z tego świata dwóch moich braci i moi kochani rodzice. Bardzo żałuję tego, że przebywając w więzieniu nie mogłem się nawet pożegnać z moimi najbliższymi, że nie mogłem być przy nich w ostatnich chwilach życia na ziemi. W 2004 roku, po śmierci mojego brata, zacząłem się bardzo gorąco modlić do Pana Boga i do Matki Przenajświętszej. Od tego czasu w moim życiu zaczęły się duże zmiany na lepsze. Przebywając nadal w Zakładzie Karnym zauważyłem, że wiele rzeczy zaczyna zmieniać sie na moją korzyść. Pomimo, że do końca mojego wyroku miałem jeszcze wiele lat, to w 2005 roku Komisja w Zakładzie Karnym zmieniła mi system odbywania kary na łagodniejszy, na system półotwarty i mogłem już odbywać karę w Oddziale Zewnętrznym. Wiele razy próbowałem rzucić palenie papierosów ale nigdy nic z tego nie wychodziło, a w listopadzie 2004 roku wstałem rano i powiedziałem sobie, że od dzisiaj nie palę. Tak “rzuciłem” palenie… Wierzę, że to modlitwa pomogła mi w tym, abym pozbył się nałogu. Często myślałem, aby pójść do Kaplicy na Mszę Świętą i do Spowiedzi ale jakoś nie mogłem się przełamać, coś mnie powstrzymywało, coś mi mówiło żebym tego nie robił, bo koledzy będą się wyśmiewać, a Ksiądz nie udzieli mi rozgrzeszenia za moje grzechy. Właśnie to było przyczyną, że wcześniej nie pojednałem się z Bogiem, chociaż czułem w sobie wielką potrzebą skorzystania z Sakramentów. Jednak przez cały czas modliłem się każdego wieczora i odmawiałem różanie z Radiem Maryja, aby Matka Boża pomogła mi zmienić moje życie. I znowu Komisja w Zakładzie Karnym jeszcze bardziej złagodziła mi system odbywania kary. Pozwolono mi, bym mógł pracować poza terenem Zakładu Karnego. Przyjechałem do Bydgoszczy, jestem zatrudniony poza terenem Oddziału Zewnętrznego. Pracuję z ludźmi będącymi na wolności. Postanowiłem iść do Kaplicy na Mszę Święta i do Spowiedzi. Za namową jednego ze współosadzonych, poszedłem na spotkanie ARKA prowadzone przez Bractwo Więzienne i tam właśnie dotarło do mnie, że są ludzie, którzy mogą mi pomóc. Tak też się stało. Zrozumiałem, że muszę zmienić swoje życie, że muszę wrócić do Boga i do szczerej modlitwy. Siostra Ania z Bractwa Więziennego pomogła mi opublikować list do ludzi, których wcześniej skrzywdziłem, z prośbą o przebaczenie za wyrządzone przeze mnie krzywdy i z prośbą o modlitwę za mnie, aby Bóg dal mi siłę na rozpoczęcie nowego życia, życia zgodnego z Przykazaniami Bożymi. Teraz co tydzień uczestniczę we Mszy Świętej, przyjmuję Sakramenty Święte, uczęszczam na spotkania Bractwa Więziennego, ukończyłem kurs przygotowania do nowego zawodu. Otrzymałem od Kierownictwa Jednostki, w której się teraz znajduję, zgodę na uczestnictwo we Mszy Świętej w Katedrze bydgoskiej wraz z innymi osadzonymi z naszej więziennej grupy modlitewnej ARKA oraz siostrami i braćmi z Bractwa Więziennego. Po 20 latach znalazłem się w Kościele, gdzie my jako więźniowie czytaliśmy Modlitwę Powszechną. Teraz jestem już pewien, że odnalazłem drogę, którą przygotował dla mnie Bóg Ojciec. Jestem szczęśliwy, że spotkałem na swej drodze tak dobrych i życzliwych ludzi. W wielkiej mierze, to bracia i siostry z Bractwa Więziennego. To oni przyczynili się do tego, że naprawdę odnalazłem Boga. Musiałem przejść w swym życiu tak wiele trudnych chwil, abym zrozumiał sens życia, abym zrozumiał, że Jezus Chrystus czeka również na mnie. Zbłądziłem ale odnalazłem się dzięki modlitwie i dziś wiem, że moje dawne życie w grzechu, to jest przeszłość, o której muszę zapomnieć. Proszę, pamiętajcie o mnie w swojej modlitwie.
Grzegorz Kacprzak
Jeśli spodobał Ci się ten wpis, rozważ jego skomentowanie lub skorzystanie z RSS-a i w konsekwencji otrzymywania informacji o nowych wpisach do Twojego czytnika.
Komentarze
Brak komentarzy.
Wybacz, komentowanie tymczasowo zabronione.