Chore zasady a Boże wartości
Każdy człowiek ma jakieś swoje zasady i wartości, które uważa za dobre.
Ale czy one na pewno są dobre dla Ciebie i dla innych?Witam wszystkich serdecznie. Kolejny raz mam tą przyjemność podzielić się z wami swoimi przemyśleniami i zmianami które nastąpiły w moim życiu. Jeszcze jakiś czas temu nie miałem żadnego pomysłu na samego siebie i swoją przyszłość. Na to co będę robił i jak będę żył. I chociaż już w tamtym okresie (2008 rok), byłem ponad trzy lata czysty. To jednak sama abstynencja nie sprawiła nic co by świadczyło o tym, że coś się zmieniło w moim życiu. Nadal miałem zabawy w głowie, jakieś imprezy. Spotkania ze znajomymi z którymi cały czas się wcześniej zadawałem. Mój tok myślenia praktycznie był taki sam jak kiedyś. Jedyne czego byłem pewien to tego że narkotyki i alkohol zniszczyły mi życie i to, że nie chce już mieć z tym wszystkim nic wspólnego. Ale coś jednak nie pasowało w moim sposobie myślenia, ponieważ jest to nie możliwe aby żyć dawnym życiem i nie ćpać. Przecież dawni koledzy, dyskoteki, bary, miejsca w których ćpałem czy piłem są dla mnie wyzwalaczem. Zagrożeniem którego powinienem unikać i to szerokim łukiem a nie sam pchać się tam. Bardzo długo targowałem się ze swoimi myślami, chcąc pozostawiać sobie jakieś furtki. Szukałem ślepych i głupich tłumaczeń, takich jak, że tym razem będzie inaczej, że tym razem będę kontrolował swoje picie i ćpanie. Że po prostu będę się bawił z głową. Ale Bogu dzięki odrzuciłem takie myślenie. Naprawdę miałem wielkie chęci i zapał aby całkowicie odmienić swoje życie, ale nie miałem pojęcia jak to zrobić. Nie wiedziałem od czego mam zacząć naprawiać swoje błędy. Jak mam przyznać się przed samym sobą do tego, że to ja sam jestem odpowiedzialny za moje błędne decyzje i niepowodzenia. I w tym momencie gdy borykałem się z samym sobą i swoim życiem pojawił się u mnie w celi Leszek z Pismem Świętym, które bardzo mocno mnie poruszyło i dotknęło w momencie kiedy zacząłem je coraz częściej czytać. Czytając je zacząłem budować całkowicie nowy system wartości, zacząłem wiele rzeczy rozumieć inaczej i patrzeć na świat z innej perspektywy. W końcu zacząłem zwracać uwagę na ludzi i na ich uczucia jak i ich życie. Słowo Boże działało na mnie, na moje myśli i na moje postępowanie. Dzięki czytaniu Pisma Świętego przestałem być egoistą i kierować się jakimiś chorymi wartościami i zasadami, którymi kiedyś żyłem, i którymi obecnie żyje ogromna masa ludzi (ale o tym w dalszej części tego artykułu). Pismo święte zaczęło mnie po prostu uczyć tego jak mam żyć i co mam robić. Tak w ogóle to Biblia jest jedną wielką księgą mądrości i rad od naszego Stwórcy, bo On chce aby dobrze nam wszystkim się żyło „Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości. Aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła był przygotowany” [ II Tym. 3:16-17 ], „Niech nie oddala się księgo tego zakonu od twoich ust, ale rozmyślaj o niej we dnie i w nocy, aby ściśle czynić wszystko, co w niej jest napisane, bo wtedy poszczęści się twojej drodze i wtedy będzie ci się powodziło. [ Joz. 1:8 ], „Mamy więc słowo prorockie jeszcze bardziej potwierdzone, a wy dobrze czynicie, trzymają się go niby pochodni, świecącej w ciemnym miejscu, dopóki dzień nie zaświta i nie wzejdzie jutrzenka w waszych sercach” [ II Piotra 1:20 ], „Bo Słowo Boże, jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż miecz obosieczny, przenikający aż do rozdzielenia duszy i ducha , stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca” [ Hebr. 4:12 ]. Ja sam na własnej skórze odczułem działanie Słowa Bożego. Ono mnie stopniowo przemieniało i kierowało na właściwy tor. Bóg sprawił, że poprzez Pismo Święte i ludzi, którzy mnie prowadzili, ja przestałem źle postępować i zacząłem inaczej patrzeć na własne życie, jak i w końcu przestałem zrzucać na inne osoby odpowiedzialność za moje błędy. Ja wcześniej zawsze obwiniałem innych za to co robiłem w swoim życiu, najczęściej obwiniałem Boga, brata i mamę, ponieważ takie rozwiązanie mi najbardziej pasowało. Czułem się wtedy dobrze i nie przejmowałem się tym co ktoś mi mówi. Moje mechanizmy obronne były mocno uzbrojone, potrafiłem wszystko sobie wytłumaczyć. Na każde pytanie miałem kilka gotowych odpowiedzi które wydawały mi się sensowne i mądre. Ale czy tak było naprawdę? Dzisiaj wiem na sto procent że nie, ponieważ sam sobie zaprzeczałem w tym co mówiłem, czy gdy tłumacząc sobie coś. Wielokrotnie gadałem coś bez sensu, nie zastanawiając się nad tym co mówię. Moje życie to była jedna wielka porażka. Moje wszelkie plany i marzenia które chciałem zrealizować, szybko legły w gruzach. A jakby tego było mało to moje zainteresowania czyli piłka nożna, siatkówka, obserwacja ptaków drapieżnych zeszły na dalszy plan. Rodzina przestała mnie interesować. Obowiązki jakie należały do mnie zawsze ktoś inny musiał robić. Nikt nie mógł na mojej osobie polegać. Moim życiem były narkotyki i ciągła zabawa z towarzystwem, z którym się zadawałem. A które jak co do czego doszło to szybko o mnie zapomniało. Ale taka jest prawdziwa rzeczywistość, to jest normalne, że koledzy prędzej czy później zastąpią Ciebie kimś innym. A dzieje się tak ponieważ w tych relacjach koleżeńskich nie było szczerości, jakiś więzi, coś co zbliżyłoby nas do siebie. Łączyły nas tylko i wyłącznie imprezy, narkotyki i alkohol. Ale czy na tym polega koleżeństwo? Czy tacy koledzy potrafią pomóc w problemach? Czy na sto procent jesteś pewien tego, że gdybyś potrzebował wsparcia, dotrzymania towarzystwa w trudnych dla ciebie chwilach, to ktoś z twoich kolegów byłby przy tobie? Ja wiem, że nikt by się nie znalazł, ponieważ większość byłaby naćpana albo pijana i sami potrzebowaliby pomocy. Nie oszukujmy się, taka jest przykra rzeczywistość. Ludzie którzy nie kierują się w życiu Dekalogiem, normalnymi wartościami, jakimiś zdrowymi zasadami i życzliwością, to są według mnie nieodpowiedzialni i nie dojrzali. A gdy słyszę tutaj w więzieniu teksty typu że ktoś ma swoje zasady, to nie dobrze mi się robi. Bo ile z tych ”zasad” którymi się kierują wybrali sobie sami? Jako sensowną podstawę funkcjonowania. A ile zostało im tych ”zasad” narzucone? Prawda jest taka, że większość osób podporządkowywała się od razu panującym w więzieniu zasadom. Nie zastanawiając się nad tym co robi? Nie myśleli nad tym czy te ”zasady”, które przyjęli pomogą komukolwiek w czymś, czy raczej utrudnią życie? Na te pytanie czym są zasady którymi się szczycisz? Musisz odpowiedź sobie teraz sam. Ale zastanów się nad tym czy jest w tym coś normalnego. Chodzi mi o to czy ta lojalność wobec kolegów i jego opinia musi być ważniejsza od rodziny? Od tego wstydu którzy twoi bliscy muszą przeżywać przez zasady jakimi się kierujesz? Co to za wartości i zasady, które sprawiają że rodziny płaczą, martwią się, boją się o swojego syna, męża, brata lub ojca? Muszą włóczyć się po jakiś przytłaczających i dołujących więzieniach. Zamiast cieszyć się bliskością i ciepłem rodzinnym, tym ogniskiem domowym, którego każdy z nas potrzebuje i pragnie. Zresztą co to za kolega który naraża ciebie i twoją wolność. Prawie każdy narzeka siedząc w więzieniu, że mu tutaj się nie podoba, że jest mu źle, że chciałby być na wolności. Więc po co kieruje się tym co go tutaj za każdym razem sprowadza? Czy jest to sensowne? Pomyśl o tym. Ja wyciągnąłem wnioski i wiele zrozumiałem będąc tutaj na terapii i studiując Biblię. Cieszę się że została mi na tacy podana recepta na życie. Że mogę wszystko rozpocząć od początku, ucząc się normalnego funkcjonowania i myśleć nad tym co robię. Dzięki Bogu i Jego Słowie jak i rozmowom z innymi osobami, osobami, które wierzę, że Bóg postawił na mojej drodze, to całkowicie zmieniłem swoje podejście do życia i do ludzi. Umiem mówić o swoich uczuciach i nie wstydzę się już tego jaki jestem (kim byłem), stałem się komunikatywny i otwarty. Podniosłem poczucie własnej wartości a mama coraz bardziej jest zemnie dumna, ciesząc się że w końcu zmądrzałem. Do końca kary mam jeszcze niecałe dwa lata, a już teraz myślę o tym co chcę robić w życiu. Rozmyślam nad tym gdzie mnie Bóg pokieruje i co mi da, bo Bóg dla każdego z nas ma coś dobrego. Więc czekam tylko na to kiedy wyjdę i zacznę realizować swoje cele, plany i marzenia. Chcę cieszyć się życiem i korzystać z jego cudownych uroków, a nie tylko „być” istnieć w jakiejś pustce i nicości. Wiem co mam robić, od czego się zabrać, na czym budować moją trzeźwość, gdzie zgłosić się po pomoc w razie potrzeby. Nie chcę zostać czymś zaskoczony, dlatego przygotowuje się jak najlepiej do tego co mnie czeka po za tymi więziennymi murami. Wiem, że jeżeli będę ufał Bogu i wierzył w obietnice dane nam przez Niego. To wszystko będzie dobrze, ponieważ dla Boga nie ma rzeczy nie możliwych. Jeżeli będę trwał przy Bogu to nic mi się nie stanie. Bóg chce dla mnie jak najlepiej, On wie lepiej ode mnie co jest dla mnie dobre, więc nie pozostało mi nic innego jak z pokorą słuchać jego głosu i przyjmować wszystko z pochylona głową to co On mi daje. Czytając Pismo Święte zrozumiałem bardzo ważną rzecz, a mianowicie to że trzeba mieć umiar we wszystkim co robimy, żeby nie być pysznym i chciwym. Bóg zawsze nam da tyle ile potrzebujemy do przeżycia na tym świecie, trzeba tylko wierzyć w to co On mówi. Słowo Boże odmieniło moje życie, wydobyło ze mnie to co jest najpiękniejsze i to co jest dobre. Biblia daje konkretne wskazówki co mamy robić, że np. mamy mimo wszystko miłować innych i modlić się za nich „A ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują, Abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie, bo słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych” [ Mat. 5:44-45 ], wybaczać innym „Bo jeśli odpuścicie ludziom ich przewinienia, odpuści i wam Ojciec wasz niebieski. A jeśli nie odpuścicie ludziom i Ojciec wasz nie odpuści wam przewinień waszych” [ Mat. 6:14-15 ], „Wtedy przystąpił Piotr do niego i rzekł mu: Panie, ile razy mam odpuścić bratu memu, jeżeli przeciwko mnie zgrzeszy? Czy aż do siedmiu razy? Mówi mu Jezus: Nie powiadam ci: Do siedmiu razy, lecz do siedemdziesięciu siedmiu razy” [ Mat. 18:21-22 ], „Nad tym, który nie ukazuje miłosierdzia, odbywa się sąd bez miłosierdzia, miłosierdzie góruje nad sądem” [Jak. 2:13 ]. Bóg także radzi co mamy zrobić, jeżeli ktoś się gniewa na kogoś „Jeślibyś więc składał dar swój na ołtarzu i tam wspomniałbyś, iż brat twój ma coś przeciwko tobie, Zostaw tam dar dar swój na ołtarzu, odejdź i najpierw pojednaj się z bratem swoim, a potem przyszedłszy, złóż dar swój” [ Mat. 5:23-24 ]. Pismo uczy jak mamy kochać i jaka powinna prawdziwa miłość „Miłość jest największym darem – … Miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa, nie zazdrości, miłość nie jest chełpliwa, nie nadyma się, Nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego, Nie raduje się z niesprawiedliwości, ale raduje się z prawdy; Wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko znosi. Miłość nigdy nie ustępuje … ”
[ I Kor. 13:4-8 ( Zobacz całość – I Kor. 13:1-13 ) ]. Bóg poprzez swoje Słowo mówi nam jakie są owoce Duch i jak powinniśmy postępować, jakimi ludźmi powinniśmy być „Owocem zaś Ducha są: Miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, Łagodność, wstrzemięźliwość” [ Gal. 5:22-23 ]. Słowo Boże uczy mnie tego o czym mam myśleć „Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały” [ Filip. 48 ]. Co ma robić „Bądźcie jedni dla drugich uprzejmi, serdeczni, odpuszczając w sobie wzajemnie, jak i wam Bóg odpuścił w Chrystusie” [ Efez. 4:32 ]. To są tak naprawdę nie liczne fragmenty z tak z wielu, które mówią o tym jak mamy żyć. Wiecie, Boże Słowo uczy mnie osobiście miłości do bliźniego, że mam go kochać jak siebie samego „Nauczycielu, które przykazanie jest najważniejsze? A On mu powiedział: Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się cały zakon i prorocy.
[ Mat. 22:36-40 ]. Bóg przez swoje Słowo cały czas jeszcze leczy mnie z moich jakiś chorych przyzwyczajeń, Pismo Święte po prostu cały czas mnie dotyka i przemienia, za co ja Bogu dziękuje. Bo to coś cudownego odczuwać Bożą interwencję w swoim życiu. Wierzę w to, że dzięki pomocy Bożej i ludziom, których Bóg postawi na mojej drodze, to ja sam będę już pisał resztę rozdziałów mojego życia, tworząc sobie lepszą przyszłość. Ponieważ Słowo Boże sprawia, że buduje dom na trwałym fundamencie „Każdy więc, kto słuch tych słów moich i wykonuje je, będzie przyrównany do męża Bożego, który zbudował dom swój na opoce. I spadł deszcz ulewny, i wezbrały rzeki, i powiały wiatry, i uderzyły na ów dom, ale on n ie runął, gdyż był zbudowany na opoce”
[ Mat. 7:24-25 ]. A zasady którymi teraz obecnie się kierują na pewno mi w tym pomogą. Ułatwią życie i zapewnią bezpieczeństwo. I to nie tylko mnie, ale i mojej rodzinie którą założę i za którą będę odpowiedzialny. A czy ty jesteś odpowiedzialny za samego siebie i za twoich bliskich? Mam nadzieję, że czytając ten artykuł zastanowisz się nad tym czym są zasady, za co one powinny odpowiadać w twoim życiu. I to co najważniejsze, zrozumiesz że zasady którymi kieruje się człowiek nie powinny nikogo ranić i krzywdzić. Ale chronić i pomagać, kierować dobrem samego siebie i innych ludzi. Wszystkich ludzi.
TOMEK
Jeśli spodobał Ci się ten wpis, rozważ jego skomentowanie lub skorzystanie z RSS-a i w konsekwencji otrzymywania informacji o nowych wpisach do Twojego czytnika.
Komentarze
Brak komentarzy.
Wybacz, komentowanie tymczasowo zabronione.