Współuzależnienie

Witam wszystkich serdecznie. W tym artykule chciałbym poruszyć kwestię współuzależnienia. To, kogo ona dotyka, czym się charakteryzuje. Pokazać wszystkim to jak osoby współuzależnione się zachowują i jak funkcjonują. Tak więc z wiedzy jaka nabyłem wiem, że współuzależnienie ma podłoże psychiczne i emocjonalne. Inaczej mówiąc każda osoba, która pozostaje w bliskich relacjach z osobą uzależnioną i jest z nią emocjonalnie związana, jest dotknięta współuzależnieniem. Można powiedzieć również, że osoba współuzależniona to taka, która pozwala na to aby zachowania osoby uzależnianej oddziałowywały na nią ujemnie. A także stara się  obsesyjnie kontrolować zachowania osoby uzależnionej od alkoholu albo narkotyków. Współuzależnienie to proces ciągły i postępujący, chodzi o to, że może on trwać nawet kilka lat. A im dłużej ten proces trwa. Tym większe skutki odczuwa osoba współuzależniona, ponieważ doprowadza to do psychicznego, fizycznego, społecznego i duchowego wyniszczenia. Problemem osób współuzależnionych jest brak wiedzy o uzależnieniu. O tym jak się zachowywać, co robić i jak postępować z osobą uzależnioną od wszelkich środków psychoaktywnych. I tak naprawdę zamiast pomagać osobie chorej to sprzyja mu się w jego piciu albo ćpaniu. Jak i utwierdza się go nieświadomie w przekonaniu, że on nie ma problemu z uzależnieniem. Tutaj może podam dokładny przykład. Ja cały czas uważałem, że nie mam problemu z piciem i ćpaniem. Twierdziłem stanowczo, że ze mną jest wszystko w porządku. Mówiłem, że osoba uzależniona to taka, która śpi na dworcu albo gdzieś pod jakimś mostem. A ja przecież miałem gdzie spać, nie przebywałem pod gołym niebem, marznąć i tułając się bez celowo. Mówiłem, że narkoman albo alkoholik chodzi śmierdzący, brudny i głodny, a ja zawsze dobrze wyglądałem i głodny nie chodziłem. Tylko nie  dopuszczałem do mojej świadomości bardzo ważnych faktów. A mianowicie, kto gotował w domu? Kto kupował i prał mi ubrania? Kto sprzątał w domu? Gdzie ja mieszkałem? To wszystko przecież robiła moja mama myśląc, że tak trzeba. Że taka jest jej rola, jako matki i kobiety odpowiedzialnej za dom. Mama myślała, że jakoś odnalazła się w tej całej sytuacji, i że wszystko dobrze robi. Myślała że w ten sposób jakoś sobie radzi ze mną i moim problemem. A ja dzięki temu miałem argumenty do obrony przed rzeczywistością i prawdą. Trzeba pamiętać o tym, że osoba współuzależniona jest manipulowana i ciągle oszukiwana przez osobę uzależnioną. Która dzięki temu stopniowa stwarza sobie bezpieczne warunki do picia albo ćpania. Uzależnienie jednej osoby powoduje załamanie życia domowego wszystkich członków rodziny. Rodziny, która nie jest na to przygotowana i nie potrafi odnaleźć się w tej nowej sytuacji. A co za tym idzie osoba współuzależniona stara się jakoś pomóc osobie uzależnionej, chcąc przywrócić ten ład i porządek jaki panował wcześniej. Z tym, że brak konkretnej wiedzy i fachowej pomocy, nie pomaga w ogóle w tym, a wręcz przeciwnie. Doprowadza to tego, że osoba współuzależniona odczuwając bezradność spowodowaną nie umiejętnością udzielenia pomocy. Po prostu z biegiem czasu dostosowuje się do zaistniałej sytuacji. Krótko mówiąc współuzależnienie można inaczej nazwać uzależnieniem się od osoby uzależnionej.  Kogo dotyka współuzależnienie – Tak jak już wcześniej wspomniałem, każda osoba która pozostaje w bliskich kontaktach z osobą uzależnioną, i jest z nią emocjonalnie związana. Jest w pierwszej kolejności podatna na zaburzenia osobowości, zwane inaczej współuzależnieniem. Ale tutaj chciałbym bardziej się rozpisać, ponieważ  najczęściej to jednak kobiety są osobami współuzależnionymi. Ponieważ odczuwają one silniejsze przywiązanie do danej osoby, a odpowiada za to nic innego jak macierzyństwo. Między innymi noszenie dziecka w sobie przez dziewięć miesięcy, poród, karmienie piersią, opieka i troska. Kobieta czuje, że jej rolą jest pomaganie, wspieranie, okazanie zrozumienia i bycie gotowym na wszelkie poświęcenia. A taka postawa prędzej czy później doprowadza do tego, że osoba współuzależniona bardziej chce się leczyć niż sama osoba uzależniona. System iluzji i zaprzeczeń – Osoba współuzależnienia żyje w świecie iluzji i zaprzeczeń, po przez który oszukuje i przekonuje siebie jak i otoczenie, że wcale nie jest tak źle. Ten system iluzji nie pozwala osobie współuzależnionej dostrzec prawdę i rzeczywistość. Osoba współuzależniona nie widzi tego, że sposoby udzielenia pomocy przez nią, osobie uzależnionej są bezskuteczne.  Nie widzi tego, że utraciła kontrolę nad własnym życiem. Działający system iluzji i zaprzeczeń skutecznie zniekształca rzeczywistość, dlatego osoba współuzależniona zaprzecza faktom. Minimalizuje problem, usprawiedliwia daną osobę i jego postępowanie jak i tuszuje konsekwencje. A nawet koloryzuje wspomnienia, chcąc utwierdzić się w przekonaniu, że syn albo mąż nie jest złym człowiekiem. Skłonności i cechy osoby współuzależnionej –  Osoby współuzależnione mają skłonności do myślenia za osoby uzależnione i planują jego dzień. Starają się przewidywać najróżniejsze sytuacje np. co się może stać jeżeli mąż albo dziecko pójdą na mecz albo gdzieś indziej. Osoby współuzależnione myślą, że są nie zastąpione, że nikt inny nie jest w stanie im pomóc, że to jest ich rola i obowiązek. Dlatego mają skłonności do przejmowania obowiązków osoby uzależnionej, chcąc w jakiś sposób ulżyć i pomóc, więc same robią to wszystko co powinna robić osoba uzależniona. Osoby współuzależnione całkowicie koncentrują się na osobie uzależnionej i to od nich zależy sposób funkcjonowania osoby współuzależnionej. Chodzi o to, że stan samopoczucia osoby współuzależnionej. Zależy od powodzenia i niepowodzenia np. w leczeniu, utrzymaniu abstynencji albo wprowadzeniu jakiś zmian w życiu osoby uzależnionej. Inaczej mówiąc, gdy mąż czy dziecko nie pije albo nie ćpa, to wtedy osoba współuzależniona się cieszy i ma nadzieję, że powoli wszystko wróci do normalności. Ale trzeba przy tym wszystkim zwrócić uwagę na jeszcze jedną bardzo ważną rzecz. Chodzi o to, że pomimo tej nadziei i tego, że osoby współuzależnione łudzą się, że to będzie koniec męki. To jednak odczuwają przy tym pewnego rodzaju niepewność i oczekują tego co się wydarzy, nastawiając się na najgorsze. Dzieje się tak ponieważ zbyt dużo razy zawiodły się one na danej osobie. Po prostu nie mają pewności i nie wierzą w kolejne deklaracje i obietnice osoby uzależnionej. Osoby współuzależnione maja skłonności do krytykowania samych siebie i swoich zachowań. Uważają siebie za beznadziejne matki i żony, ponieważ nie potrafią pomóc osobom, które kochają. Obwiniają siebie za to co się dzieje w domu. Myśląc, że gdyby były bardziej zaradne to problem byłby już dawno rozwiązany, albo w ogóle by go nie było. Osoby współuzależnione mają skłonności do przyzwyczajanie się do tego, że raz jest dobrze a raz źle. Ponadto często bywa tak, że osoby dotknięte współuzależnieniem same sięgają po środki psychotropowe, chcąc uśmierzyć cierpienie i ból. To co jest najgorsze to, że osoby współuzależnione minimalizują dany problem. Nawet wtedy gdy już pewne zachowania są widoczne u osoby uzależnionej. Osoby współuzależnione stają się tłumaczyć na różne sposoby to, że dziecko albo mąż pije czy ćpa. Na przykład mówiąc, że dziecko jest po prostu w takim wieku,, że to taki okres i ten epizod niedługo się skończy. Że nie ma co tego wyolbrzymiać, że nic złego się nie dzieje. A mąż pije bo ma akurat problemy w pracy i jak one się skaczą to i on przestanie pić. Przecież moje dziecko albo mój mąż nie jest złym człowiekiem i to nie możliwe jest aby on był alkoholikiem albo narkomanem. Po za tym nie jest tak źle, mąż albo dziecko mnie nie bije, a u sąsiadki to jest normalnością. A nawet jeżeli już mnie mąż czy dziecko uderzy to na pewno on nie chciał tego. Był po prostu zdenerwowany i tak w ogóle to nie uderzył mnie tak mocno. Zresztą nie potrzebnie się odzywałam, i tak naprawdę to była moja wina bo go sprowokowałam. Tłumaczeń może być bardzo wiele. Ale trzeba pamiętać o tym, że osoby współuzależnione wierzą w to, że problem uzależnienia sam się rozwiąże. Że to tylko jest kwestia czasu, okazania miłości, troski i zaangażowania w pomoc osobie uzależnionej. Brak stanowczości i uległość to kolejne cechy osób współuzależnionych. Te cechy są z zimną krwią wykorzystywane przez osobę uzależnioną. Moja mama po mimo tego, że wielokrotnie została oszukana i okłamana, to i tak dawała się wciągać w różne moje gry. Nie raz sam zastanawiałem się nad tym jak to możliwe, że ona mi jeszcze wierzy, że daje się nabrać na moje kłamstwa. Teraz opiszę pewną sytuację, to jest jedna z wielu moich manipulacji i zaplanowanych kłamstw. Gdy potrzebowałem większą kwotę pieniędzy na picie i ćpanie to potrafiłem doprowadzić się do porządku. Spakować swoje rzeczy i wcisnąć mamie bajeczkę, że jadę do Warszawy do pracy, którą załatwił mi jakiś tam kolega. Nawet byłem przygotowany na to, że mama będzie chciała porozmawiać z tym kolegą, więc już wcześniej znalazłem kogoś kto w razie czego odegrałby ta rolę. Po dłuższej rozmowie mama dała mi kasę na bilet do Warszawy i kilka stówek, abym miał jakieś pieniądze za nim dostane pierwsza wypłatę. Takich podstępów w przeszłości miałem wiele, jak nie jakieś długi to groźby pobicia, szkoła wycieczki, pielgrzymka do Częstochowy. Zawsze coś wymyśliłem wykorzystując uległość i ten brak stanowczości mojej mamy. Często osoby współuzależnione pozwalają pić albo ćpać w domu, myśląc, że to dobre wyjście. Ale to tylko pokazuje całkowite podporządkowanie się osobie uzależnionej. Robiąc to osoby współuzależnione myślą, że mając na oku męża albo dziecko nie będą się musiały martwić o daną osobę. A w razie czego to mogą mu pomóc i poza tym nikt go nie zobaczy w jakim jest stanie. Ale tak naprawdę co to zmienia? Przecież dziecko czy mąż nadal pije albo ćpa, nadal ma problem i nie prawidłowo funkcjonuje. Po za tym jeżeli dana osoba pod wpływem jakiegokolwiek środka psychoaktywnego staje się agresywna. To nic to nie da, czy on pije on w domy czy poza nim. Osoby współuzależnione mają jeszcze skłonność chronienia osoby uzależnionej przed konsekwencjami ich postępowania i popełnionych czynów. Najczęściej spłacają za osobę uzależnioną długi i polubownie dogadają się z osobami pokrzywdzonymi. Tłumaczą się za  męża albo dziecko, chcąc jakoś usprawiedliwić dany występek albo czyn. A to wszystko sprawia, że osoba uzależniona czyje się ponad prawem. Bo co by nie robił to uchodzi mu to płazem, a robiąc cokolwiek ma tego pełną świadomość, że żona albo mama wszystko załatwi za niego. Załagodzi dany problem albo sprawę. A wtedy u osoby uzależnionej uruchamia się mechanizm, który ja nazywam „jakoś to będzie”. Osoba współuzależniona nie ma własnego życia, wszelkie plany życiowe, marzenia, pasje i życie towarzyskie po prostu znikają. Ponieważ osoba współuzależniona nie ma na to wszystko czasu, gdyż jej czas jest całkowicie poświęcony osobie uzależnionej. Osoba współuzależniona wykonuje tylko podstawowe czynności, które są  potrzebne do życia. Takimi czynnościami są robienie zakupów, gotowanie, pranie, sprzątanie i praca. Osoba współuzależniona nie ma czasu na dbanie o siebie, bo przecież w jej toku myślenia jest ktoś ważniejszy od niej. Ktoś kogo kocha i uważa, że jej obowiązkiem jest udzielić jej pomocy.                  
TOMEK

Jeśli spodobał Ci się ten wpis, rozważ jego skomentowanie lub skorzystanie z RSS-a i w konsekwencji otrzymywania informacji o nowych wpisach do Twojego czytnika.

Komentarze

Brak komentarzy.

Wybacz, komentowanie tymczasowo zabronione.