Obsesje-skutki zażywania narkotyków

 Skutki zażywania narkotyków są nieuniknione.
Witam wszystkich. Mam na imię Tomek i chciałbym opowiedzieć wam o swoich obsesjach, które na pewno nie są obce żadnemu uzależnionemu od najróżniejszych środków odurzających człowiekowi. Od czternastego roku życia zacząłem pić alkohol. Wiadomo gdzieś na imprezach, dyskotekach, ogniskach. Z czasem moje picie stało się codziennym zajęciem. Piłem gdy mi się nudziło, gdy nie potrafiłem poradzić sobie z moimi problemami. Gdy byłem smutny a nawet radosny. Piłem myśląc że alkohol dobrze na mnie wpływa i mi pomaga. W późniejszym czasie  pierwszy raz zapaliłem marihuanę, czułem się wtedy fajnie, taki wyluzowany. Powiedziałem sobie ze będę palił zioło do końca życia, że nie wyobrażam sobie życia bez niej. Później w moim życiu pojawiła się amfetamina, która również wydawała mi się tak samo jak marihuana, lekarstwem na wszystko. Na początku postanowiłem tylko w weekendy zażywać ją . Wiedziałem że trzeba po niej swoje odespać, a trzeba było przecież jakoś funkcjonować. Pójść do pracy, później do szkoły, po prostu zajmować się obowiązkami które do mnie należały. Ale niestety, z dnia na dzień moje życie co raz bardziej zmieniało się. Narkotyki i alkohol pochłaniały w całości mój czas, interesowały mnie tylko imprezy i dobra zabawa. Z biegiem czasu zwolniłem się z pracy, ponieważ zajmowałem się wszystkim, tylko nie pracą, ona mnie nudziła, a zresztą w głowie miałem co innego. A dokładnie niech pracują nieudacznicy przez cały miesiąc za jakieś marne grosze. Potem wyrzucono mnie ze szkoły za naganne zachowanie i ciągłe nieobecności w zajęciach. Nie było dnia abym czegoś nie zażył, ale najczęściej to mieszałem alkohol z narkotykami. Byłem przekonany że nic złego się w moim życiu nie dzieje, że sobie ze wszystkim radzę. Co raz częściej w mojej głowie pojawiały się jakieś chore myśli i jazdy. Wydawało mi się ze każdy na mnie patrzy. Że jestem obserwowany przez innych, w normalnych rozmowach doszukiwałem się nie wiadomo czego. Miałem wrażenie że każdy mnie obgaduje i spiskuje przeciwko mnie. Pamiętam jak za każdym razem wychodząc gdzieś podczas imprezy, byłem przekonany że rozmowa schodzi na mój temat. A gdy wracałem to bardzo uważnie obserwowałem wszystkich. Patrzyłem jak się zachowują, jak do mnie podchodzą, a nawet podsłuchiwałem czyjeś rozmowy. Byłem pewien tego, że to co tworzy się w mojej głowie, jest jak najbardziej prawdziwe i uzasadnione. Moją dziewczynę podejrzewałem o to, że na każdym kroku mnie zdradza. Nie pozwalałem jej wychodzić z domu na spotkania z koleżankami, czy znajomymi. A jak już do tego doszło, to zawsze musiałem jej towarzyszyć, nie zważając na jej zdanie i na to czy będę tam mile widziany. A jak nie mogłem z nią gdzieś iść to ją po prostu śledziłem. Pamiętam jak wielokrotnie za nią chodziłem, chcąc się upewnić, czy mnie okłamuje i zdradza. A jak na niczym jej nie złapałem to twierdziłem, że dobrze się kamufluje itd. Przyznam wam się szczerze, że nawet po tym jak za każdym razem moje chore przepuszczenia okazywały się nieprawdą. Ponieważ nigdy mnie dziewczyna nie okłamała i nie zdradziła. To ja i tak dalej byłem pewien, że mam rację, i nic ani nikt nie był w stanie zmienić moich chorych podejrzeń. Moja dziewczyna nigdy nie dała mi najmniejszych powodów, do tego aby podejrzewać ją o cokolwiek. Ale ja miałem w głowie tylko jedno, że swoje wiem. W domu również  miałem jazdy, szczególnie podczas spotkań rodzinnych. Miałem wrażenie, że jestem nieakceptowany przez resztę rodziny. Czułem cały czas czyjś wzrok na sobie i dziwne spojrzenia. Myślałem że potrafię czytać ich myśli, których tak naprawdę nie znałem. Dzisiaj już wiem że bardziej rodzina mi współczuła i się o mnie martwiła, niż mną gardziła czy poniżała. Ale na tamten okres, to ja żyłem tylko i wyłącznie samymi domysłami i wyobrażeniami. Kolegów podejrzewałem o to że chcą mnie oszukać  i w jakiś sposób pozbyć. Tak jak byłbym nie wiadomo kim, i nie wiadomo co miał. Wszędzie dopatrywałem się jakiś ataków na moją osobę, krótko mówiąc podejrzewałem wszystkich o wszystko. Miałem niezłe jazdy w związku z tym, że mnie policja poszukiwała. Normalni ludzie stawali się dla mnie tajniakami, którzy mnie śledzą i czają się na mnie. A co drugi samochód był autem jakiegoś policjanta. Naprawdę w mojej głowie, delikatnie mówiąc nie działo się najlepiej. Doszło do tego że moje codzienne ćpanie i picie, doprowadziło mnie do bardzo częstych myśli samobójczych. A trzykrotnie miałem bardzo poważne próby samobójcze. Nie chciało mi się już porostu żyć, ciągłe intrygi, spiski i podejrzenia wykańczały mnie. Czułem jak mi głowę rozsadza, nic z normalnego życia, nic co by mnie cieszyło. Wieczna obawa i strach i ta nie pewność. Co dalej? Co jutro? Czy znowu to samo będzie co w tych ostatnich dniach? Czy policja mnie w końcu złapie? Czy ktoś da znać gdzie jestem? A jak tak to kto? Gdzie dzisiaj będę spał? Czy zimno będzie? Nic nowego, nic miłego. Same obsesje. Popadanie ze skrajności w skrajność. Zapewne gdy czytasz ten artykuł, to sam przypominasz sobie swoje chore jazdy. Może niektóre miałeś takie same jak moje? Spróbuj przypomnieć sobie uczucia jakie wtedy ci towarzyszyły, i zadaj sobie pytanie, czy ponownie chcesz tak żyć i męczyć się? Chodzić z wiecznie czujnym wzrokiem, spięty i rozdrażniony? Czy nie lepiej cieszyć się wolnością, czyli trzeźwym życiem i w całości kontrolować je. Amfetamina, marihuana i alkohol zrobiły mi niezłe spustoszenie w mojej głowie. Całkowicie zmieniły moje życie, stworzyły koszmar w którym odgrywałem główną rolę. Myślałem że to ja rządzę środkami psychoaktywnymi, uważałem, że  narkotyki są moją zabawką, Podczas gdy rzeczywistość była całkowicie inna, bo to narkotyki mną rządziły, a ja byłem ich zabawką, taką marionetką nad którą mieli całkowitą władzę. A czy ty drogi czytelniku chcesz być czyjąś marionetką? Zastanów się nad swoim życiem i postępowaniem. Możesz być wolny od nałogu, żyć tak jak żyją miliony innych ludzi. Którzy cieszą się z tego co robią i czym się zajmują. Nie skazuj samego siebie z góry na porażkę, walcz o to na czym ci zależy, walcz o swoje życie. Nie jesteś sam, pozwól pomóc sobie, przyjmij w końcu tą pomocną dłoń. Dłoń którą tak skutecznie odrzucałeś przez tyle lat. 
TOMEK

Jeśli spodobał Ci się ten wpis, rozważ jego skomentowanie lub skorzystanie z RSS-a i w konsekwencji otrzymywania informacji o nowych wpisach do Twojego czytnika.

Komentarze

Brak komentarzy.

Wybacz, komentowanie tymczasowo zabronione.