ZMARNOWANA SZANSA – mogłem być kimś w życiu

 Zawsze chciałem stworzyć rodzinę, która byłaby przeciwieństwem tej, w której się wychowywałem. Niestety, tak nie mogło być bo gdy poznałem Agę, moją obecną dziewczynę, byłem nastolatkiem, któremu imponowało ćpanie i picie oraz towarzystwo kolegów, a dziewczyna była tylko upiększającym moje życie dodatkiem. Swój związek z nią, zbudowa…łem na kłamstwie. Nie mówiłem, że ćpam i piję, w ogóle bardzo mało jej o sobie mówiłem, bo tak było mi wygodnie. Wstydziłem się swojej rodziny i problemów z nią związanych poza tam ciężko było mi komukolwiek zaufać. Kierowały mną obawy reakcji Agi gdyby dowiedziała się skąd pochodzę. Utworzyłem sobie w głowie obraz, że mnie zostawia gdy się dowiaduje. Po jakimś czasie bycia razem moje kłamstwa powoli zaczęły się ujawniać. Ćpając straciłem czujność. Zacząłem ranić osobę, która pokochała mnie całym sercem.

Gdy Agnieszka przyjeżdżała do mnie abyśmy spędzili razem kilka dni zachowywałem się wobec niej podle, byłem egoistą i myślałem tylko o sobie o ćpaniu i o tym co robią koledzy. Potrafiłem zostawić Agę samą w domu na całe dnie, a sam leciałem do kolegów, dla nich byłem na zawołanie. Byłem tak bezczelny, że wykorzystywałem jej uczucie do mnie by nią manipulować.

Zawsze wtedy kiedy moje kłamstwa wyszły na jaw, albo wtedy gdy miał być koniec naszego związku kłamałem i manipulowałem tak, że wychodziłem cało z opresji, a ona nie rzadko zostawała z poczuciem winy. Byłem w tym naprawdę dobry. Zażywając narkotyki byłem zimny i obojętny, liczyłem się tylko ja i moje dobro co skutkowało bezbłędnym manipulatorstwem z mojej strony. Tak bardzo straciłem nad sobą kontrolę, że nie zauważałem już nawet co się wokół mnie dzieje, ile wstydu przy-niosłem swojej dziewczynie ćpając i kradnąc bez opamiętania.

Częste wizyty policji u niej w pracy czy w domu nie odbijały się na mnie tylko na Adze. To jej było wstyd przed rodzicami i koleżankami z pracy gdy wysłuchiwała jakiego ma partnera. To ona cierpiała przez moje zachowanie, a ja nadal robiłem swoje, zapewniając, że to już ostatni raz.

Po pięciu miesiącach naszego związku, w naszym życiu pojawił się Oskarek. Zawsze chciałem mieć dziecko i wierzyłem, że on mnie wyhamuje. Jak się później okazało moja wiara była zbyt mała. Prawda jest taka, że ja tylko chciałem mieć nie liczyłem się z tym jakie obowiązki spadają na mnie. Nie dorosłem do bycia ojcem myślałem, że jak pracuję i zapewniam byt swojej rodzinie to wszystko jest w porządku.

Przez to, że nie potrafiłem rozróżniać uczuć i ich okazywać, zamykałem się w sobie, krzywdząc rodzinę. Jak Oskarek pojawił się na świecie już wtedy nie ćpałem, byłem w abstynencji. Cieszyłem się, że nie biorę i mam wspaniałego synka ale dałem sobie przyzwolenie do picia alkoholu, tłumacząc sobie, że to nic złego. Każdą swoją pozytywną czy negatywną emocję regulowałem alkoholem. Piłem co raz więcej i częściej, tylko pod wpływem alkoholu potrafiłem okazywać swoją czułość i zainteresowanie bliskim.

Trzy miesiące po narodzinach syna okazał się moim oczom przerażający obraz mojego ojcostwa, które mnie przerosło. Byłem nieodpowiedzialny i nie poczuwałem się do sytuacji, w której musiałem się odnaleźć. Nie byłem ojcem, za którego się uważałem, ani też idealnym partnerem dla kobiety, z którą żyłem. Nie miała we mnie ani odrobiny wsparcia, które potrzebowała. Przez prawie dwu i pół letni okres przebywania przeze mnie w ZK straciłem i cały czas tracę najwspanialsze chwilę, które powinienem spędzić z rodziną.

Dopiero tu na terapii zrozumiałem jak bardzo jestem potrzebny im tam na wolności oraz, że swoje błędne wybory zostawiłem ich samych na pastwę losu.

Kiedyś uczyłem się bardzo dobrze, szkołę podstawową ukończyłem z czerwonym paskiem i wieloma nagrodami. Z moją naukę również moja mama otrzymywała podziękowania od dyrekcji szkoły, była ze mnie bardzo dumna. Jestem jedynakiem, więc pokładała we mnie ogromne nadzieje, że wykształcenie, które zdobędę wykorzystam najlepiej jak tylko będę potrafił w przyszłości. Gdy ukończyłem podstawówkę poszedłem do gimnazjum, nowa szkoła, nowi znajomi, bardzo szybko się zaaklimatyzowaem…

Jeśli spodobał Ci się ten wpis, rozważ jego skomentowanie lub skorzystanie z RSS-a i w konsekwencji otrzymywania informacji o nowych wpisach do Twojego czytnika.

Komentarze

Brak komentarzy.

Wybacz, komentowanie tymczasowo zabronione.