Sumienie – świadectwo Andrzeja

SUMIENIE – ŚWIADECTWO ANDRZEJA
Zanim rozpocznę swoje „wywody” na temat sumienia należałoby odpowiedzieć sobie czym jest sumienie. Dla mnie sumienie to bezpośrednie łącze ze Stwórcą. To On za pomocą „specjalnej sieci” zwanej sumieniem informuje mnie co zrobiłem źle, dzięki sumieniu wiem jak żyć. A nie ma nic wspanialszego jak żyć w zgodzie z własnym sumieniem bez lęku co przyniesie dzień następny.Jednocześnie sumienie  połączone z bólem jest straszliwą bronią wymierzoną we mnie samego. Broń, która doprowadziła mnie do oddalenia się od Boga, Kościoła, ludzi.

26 lat temu w wieku 20 lat miałem tragiczny w skutkach wypadek. Całe moje dotychczasowe  życie skończyło się w 1984 roku. Termin ślubu, siódmy miesiąc ciąży mojej niedoszłej żony, cała masa planów, wszystko legło w gruzach. Pozostał ból duszy i wyrzuty sumienia tak silne, że chcąc uśmierzyć ból próbowałem złagodzić go gorzałą, co z początku pomagało, ale na krótko.

Oddaliłem się od Boga obwiniając Go, że to wszystko przez „Niego”. Wskutek czego stałem się oschły, zły na cały świat a w szczególności na siebie i na Boga, stałem się jak dzikie, zranione zwierzę żądne zemsty na Stwórcy. Wtedy to zauważyłem, że złość na drugą osobę połączona z agresją chwilowo łagodzi wyrzuty sumienia i związany z tym ogromny ból.

Na efekty nie było trzeba długo czekać. Po dwóch miesiącach pobicie milicjanta, wyrok 5-ciu lat. Moja pierwsza styczność z prawem, dziś myślę, że miała duże znaczenie w moim późniejszym życiu. Moja degradacja moralna, społeczna postępowała z dnia na dzień, z roku na rok.

Moje sumienie odezwało się jeszcze ze zdwojoną siłą kilka razy, najbardziej w 2005 roku 16 maja po śmierci mojej 16-to letniej córki. Wtedy to, wydaje mi się, że sięgnąłem dna.

 Pięć lat później
 zauważyłem- przekonałem się, że sumienie to najwspanialszy dar od Boga, dla nas to drogowskaz jak mamy postępować w życiu, jak mam postępować w życiu. Przekonałem się, że bez wewnętrznego głosu (zwanego sumieniem), zagłuszanego alkoholem, złością, agresją, czy też innym uzależnieniem nie można żyć. Bez sumienia człowiek staje się krwiożerczym stworem niegodnym miana człowieka.

Dziś jestem wdzięczny moim Przyjaciołom z Bractwa Więziennego Arka a w szczególności Siostrze Ani i Bratu Tadeuszowi za ich modlitwy, ich wytrwałość, za to że nauczyli mnie jak się modlić, że obudzili we mnie moje sumienie, dzięki któremu zacząłem żyć, naprawdę żyć. To dzięki Nim dziś nawet siedząc w więzieniu jestem wolnym człowiekiem i przede wszystkim żyję w zgodzie z własnym sumieniem z Bogiem i bardzo się staram z ludźmi.

Jeśli spodobał Ci się ten wpis, rozważ jego skomentowanie lub skorzystanie z RSS-a i w konsekwencji otrzymywania informacji o nowych wpisach do Twojego czytnika.

Komentarze

Brak komentarzy.

Wybacz, komentowanie tymczasowo zabronione.